W czwartek naszło mnie na sałatkę owocową, wyszło mniam! To właśnie kocham w weganizmie - świeże warzywa i owoce (żadnego gotowania*, fuj ;P). Najlepsze w sałatkach owocowych jest to, że wrzucasz to co lubisz najbardziej i ile tylko chcesz :).
Moja wyglądała tak:
- 2 pomarańcze
- czerwony grapefruit
- 2 banany
- 6 plastrów ananasa z puszki (nie było świeżego w tesco)
- 3 kiwi
- garść rodzynek
- garść ziaren słonecznika
Wszystkie owoce pokrojone na spore kawałki, pomarańcze i grapefruity w białych łupinkach (dobrze robią na jelita i żołądek - poprawiają ich pracę!), rodzynki i słonecznik najpierw namoczone we wrzątku. Można dodać jeszcze brzoskwinie z puszki (o których ja zapomniałam ^^') i jabłka (na które nie miałam ochoty). Dobrze jest odstawić na jakąś godzinkę do lodówki, żeby owoce przeszły sobą, puściły soki itd.
Powiem jeszcze, że to taka prosta rzecz a niezwykle syci i niesamowicie pysznie smakuje - moja wyszła słodko-kwaśna, mniam!
Pozdrawiam Pisaczki :D
*marchewki, kalafiora, brokułów, pietruszki, selera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz