Ponieważ powinnam się uczyć, wzięłam się za gotowanie. A konkretniej upiekłam ciasto z przepisu z bloga Roślinożernej, jednak po lekkich modyfikacjach (bardzo drobnych).
Wyszło pysznie =D. A oto przepis:
Składniki:
- 4 szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- 12 łyżek oleju
- sok z jednej cytryny
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki sody
- 2 szklanki mleka sojowego
- ok. 3 łyżeczki aromatu pomarańczowego
- ok. szklanka rodzynek (+ewentualnie orzechy obrane z łupinek, migdały)
- skórka starta z jednej cytryny
- cukier puder do posypania (wedle upodobań)
Jak pisze Roślinożerna: suche wsypujemy do jednej miski, mokre wlewamy do drugiej. Wszystko oddzielnie mieszamy, później mokre przelewamy do suchych i mieszamy. Jeśli chodzi o cytrynę to ścieramy na tarce z małymi oczkami. Jak pewnie zauważycie moja zmiana jedynie polega na tym, że podwoiłam składniki i zastąpiłam lawendę (której nie chciało mi się szukać w specjalnych sklepach ;P) rodzynkami :).
Jedyny mój zarzut to to, że posłuchałam się mamy i użyłam mniej zapachu pomarańczowego niż planowałam. Prawie w ogóle go nie czuć :(.
Muszę się przyznać, że pierwszy raz stosowałam mleko sojowe ^^;. Jeśli chodzi o smak to średnio mi samo smakuje (tak jak i krowie mleko, nie lubię, wyłącznie przetwory: jogurty, sery itp.) ale do ciasta jest świetne :D. Dzisiaj wieczorem jeszcze spróbuję zrobić kaszę mannę na mleku sojowym, ciekawe jak będzie smakować >D.
Dobra, chyba w końcu zrobię coś z tej biologii...
Pichcić!
zapowiada się absolutnie przepysznie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
I było przepysznie - ciasto już się skończyło :(
OdpowiedzUsuńPolecam tę wersję jak i wersję Roślinożernej :D.
Jej ^^ Ale miło mi się zrobiło :) Twoja wersja przypomina mi keks... Ale zdecydowanie dobry keks :P
OdpowiedzUsuńPyszny! Przepyszny! Na pewno upiekę go znowu, nie powstrzymam się xD
OdpowiedzUsuń