Kontakt

Jeśli macie jakiekolwiek pytania, sprawy, propozycje - piszcie:
e-mail: cottien@gmail.com
gg: 8279084

poniedziałek, 21 listopada 2011

Mój pomysł na obiad każdego dnia

Sajgonki to właśnie takie danie, które mogłabym jeść codziennie :). Są smaczne, ładne, kolorowe i do tego tanie - papier ryżowy 70 arkuszy kupiłam za 7 zł, warzywa też są całkiem niedrogie :).

Sajgonki wyśmienite!
Składniki (z podanych proporcji wyszło mi 14 sajgonek)
papier ryżowy
50 gram makaronu sojowego (ja użyłam 100 gram ale to zdecydowanie za dużo)
2 marchewki
2 papryki (np. czerwona i zielona)
3 cebule
1/2 puszki kukurydzy
1/2 puszki fasoli czerwonej
trochę mrożonej fasolki szparagowej
Przyprawy (słodka i ostra papryka, curry, kurkuma, przyprawa do ziemniaków, sos sojowy)
Olej
Przygotowanie:
  1. Gotujemy pokrojone marchewki do względnej miękkości. W tym samym czasie kroimy papryki, cebule i fasolkę szparagową, dodajemy opłukaną kukurydzę i fasolę, podsmażamy na patelni z odrobiną oleju. Kiedy będą już prawie gotowe dodajemy przyprawy.
  2. Makaron łamiemy i wrzucamy do miski,zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na jakiś czas aż do zmięknięcia nitek, następnie odsączamy w durszlaku.
  3. Marchewki, warzywa i makaron łączymy w jednej misce, przyprawiamy ostatecznie do smaku. Smarujemy blachę do pieczenia olejem.
  4. Kiedy sajgonki znajdą się już w formie nalewamy oleju do szklanki, dodajemy trochę przypraw, dokładnie mieszamy i powstały sos nakładamy pędzelkiem na każdą sajgonkę.
  5. Pieczemy 20 minut w temp. 200 stopni.
Pomysł pieczenia sajgonek pochodzi z bloga Roślinożerki, spodobał mi się tak bardzo, że nigdy nie robiłam ich inaczej, smażonych sajgonek nigdy nie jadłam!
Jeśli nie chce Wam się tak dużo kroić, gotować, smażyć możecie podane warzywa zastąpić mieszanką warzyw na patelnię, też smacznie wychodzi, podobne składniki :).

A tutaj jeszcze zdjęcie złotego dania Roślinożerki - pyszne Słoneczne Risotto! Bardzo lubię ten typ dań, są sycące, ładne (lubię żółty kolor :D) i zdrowe, mimo że smażone! Zabrakło mi tutaj tylko jakiegoś strączka - najlepiej cieciorki (pasuje kolorystycznie) lub zielonej soczewicy (dużo dobrych aminokwasów, uzupełniających się z aminokwasami ryżu :]). Swoją drogą już po zjedzeniu przypomniało mi się, że nie dodałam cebuli... Ale i tak wyszło dobrze!
Wiem, wiem, zdjęcia nie najlepsze... Ale było pyszne i o to chodzi!

I mam nadzieję, że następny post będzie o moich kluskach kładzionych dyniowo-ziemniaczanych sprzed dwóch tygodni... Eh, mam małą zwiechę w dodawaniu postów...

Życzę miłej nocy wszystkim i smacznego nocnym łasuchom!
Cottie

12 komentarzy:

  1. risotto mi odpowiada bardzo, co do sajgonek - mam mieszane uczucia. Ze dwa razy próbowałam robić sama i nigdy mi nie wychodziły - papier kleił mi się do patelni, kiedyś zrobiłam na parze, wtedy kleił mi się do garnka na parze. I jakoś od tamtych prób więcej nie podchodziłam do własnoręcznych sajgonek, a żałuję bo lubię te zawijaski i też uważam że są zdrowe i efektowne. Zazdroszczę, że Tobie wyszły tak ładnie.

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. @mnemonique, co do smażenia to robi się to chyba na bardzo głębokim oleju (choć pewności nie mam), więc dlatego pewnie się przyklejały a nie smażyły; sama tego nigdy nie próbowałam ^^;. o gotowaniu na parze nigdy nie słyszałam, to pomysł z jakiejś książki kucharskiej? Spróbuj kiedyś upiec, jeśli się posmaruje formę oliwą to odchodzą bez problemu i są pysznie chrupiące z wierzchu :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby się nie kleiły gotowane na parze ,do koszyczka trzeba włożyć liście pora lub kapusty i na nich układać sajgonki.:))

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie robiłam sajgonek, trzeba by się w końcu wziąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Zielenina, koniecznie, Sajgonki są pyszne! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. sajgonki oryginalnie się robi w głębokim tłuszczy, przynajmniej tak czytałam.
    a sama choć papieru mam 10 arkuszy nigdy sajgonek nie probowalam, bo nie ma ich ze mna kto jest... bo jestem sama weganka, mama musi zajesc kotletem wszystko, a jak pomysle o jedzeniu sajgonek przez 3 dni, to juz wole zrobic kalafiorowa - mnie roboty, a smak sprawdzony:)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Anima, zgadza się, w oryginale są smażone ale ja wolę zdecydowanie zdrowszy wariant, który jest dodatkowo przepyszny :)
    Zawsze możesz zrobić 2-3 sajgonki z dowolnych składników a resztę farszu zamrozić na następny raz :).
    Znam Twój ból - moja cała rodzina ma problemy z przeżyciem bezmięsnie piątku i są bardzo niechętni jeśli chodzi o próbowanie mojego jedzenia (poza słodyczami)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniami! Dawno nie robiłam sajgonek właśnie ze względu na to smażenie.. A teraz jestem w trakcie oczekiwania na piekące się sajgonki, póki co wyglądają bardzo zachęcająco:)) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cottie, dawno nie robiłam sajgonek, dzięki za przypomnienie. Ja robię tak http://cobylonaobiad.blox.pl/2010/12/Sajgonki-pieczone.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy, ja też właśnie skusiłam się na takie danie ze względu na pieczenie, nie smażenie :).
    Cieszę się, że zachęciłam Cię do zrobienia! :D

    @Edysqa, A! Widziałam już kiedyś Twój przepis, bardzo mi się podobał! Swoją drogą teraz mnie naszła ochota na bulion z pędami z bambusa... Rozmarzyłam się :D

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piekę w identyczny sposób sajgonki, są zdrowsze i nie tracą swojego charakterystycznego smaku :)
    Ponownie poproszę o banerek lub odnośnik do strony akcji ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie pieczenie w ogóle genialne jest :D
      Jasne, niebawem dodam banerki :)

      Usuń