Pracuję teraz sporo i na niewiele rzeczy mam czas, opuściłam się na bloggerze, nie piszę od 2 miesięcy tutaj, nie wspomnę już o setkach nie przeczytanych postów innych blogerów :(... Ale dzięki tej pracy mogę sobie pozwolić na zakupy w sklepach z wegańską żywnością, wcześniej raczej tego nie robiłam...
W każdym razie do tej pory spróbowałam bitej śmietany sojowej w sprayu*, wegańskich lodów rożków no i dzisiaj kupiłam karob i sery...Teraz właśnie o tym serze wegańskim będzie...
Od bardzo niedawna w Evergreenie dostępna jest nowa marka, o której do tej pory nigdy nie słyszałam: Veganline! Mamy 5 smaków do wyboru, ja zdecydowałam się na mozarellę i naturalny. Słyszałam z różnych źródeł, że są świetne i nie mogłam się już doczekać aby dostać je do łapek własnych... Dziś po pracy odebrałam swoje produkty z siedziby Evergreenu i popędziłam do domu, żeby jak najszybciej wypróbować! Tylko co by tu zrobić? Pierwsza myśl - pizza. Niestety ciasto drożdżowe zbyt długo się robi a ja byłam głodna. Stanęło więc na zapiekance makaronowej (trochę natchnęła mnie Olga). I dobrze, bo wyszła nieziemska :)
Zapiekanka makaronowa (porcja dla dwóch osób albo dla jednej na dwa dni ;])
Składniki:
200 gram makaronu świderki, najlepiej razowego a jak się da to i tri-colore ;)
1/2 opakowania przecieru pomidorowego (zużywanie 'końcówek' z lodówki)
1/2 - 3/4 puszki kukurydzy
1 duża cebula
1 ogromny ząbek czosnku
10-12 pomidorów suszonych, z oleju
olej, woda
przyprawy (papryka, kurkuma, miks do gyrosa, odrobina natki pietruszki suszonej i suszonego lubczyku, pół kostki bulionowej), ziarna słonecznika i mielone siemię lniane
ser wegański mozarella
+ dowolne ulubione dodatki
Przygotowanie:
Gotujemy makaron wg przepisu na opakowaniu (jeśli wyjdzie trochę za twardy - to nic, wystarczy zrobić trochę rzadszy sos i dłużej zapiekać), odcedzamy i przekładamy do żaroodpornego naczynia, polewamy olejem od pomidorów (aby kluski się nie sklejały), posypujemy kukurydzą, słonecznikiem i siemieniem, mieszamy. Siekamy cebulkę i podsmażamy ją do zarumienienia na niedużej ilości oleju, dodajemy pokrojone pomidorki. W garnku przygotowujemy sos: wlewamy przecier, wrzucamy kostkę bulionową, kiedy zacznie się lekko gotować dodajemy trochę wody, przyprawy i zawartość patelni, dusimy 5 minuty, następnie wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek i gotujemy na małym ogniu przez kolejne 2 minuty, przelewamy do makaronu. Wszystko razem dokładnie mieszamy, na końcu posypujemy startym serem. Wkładamy do piekarnika i zapiekamy przez około pół godziny w temp 180 stopni.
Co do samego sera (mozarella)... Jest specyficzny. Kiedy otwiera się pierwszy raz opakowanie czuć zapach ewidentnie serowy! Wiem, bo moja rodzina je ser, mam porównanie. Natomiast później czuć zapach jakby masła, bardzo specyficzny i TŁUSTY. Nie wiem jak zapach może być tłusty ale NAPRAWDĘ jest. Co do smaku... na surowo zupełnie mi nie odpowiada, natomiast po upieczeniu jest smaczny. Myślę, że byłby genialny, gdyby po utarciu wymieszać go z przeciśniętym przez praskę ząbkiem czosnku, stałby się bardzo wyrazisty :). Co do konsystencji - jest dużo lepszy niż inny ser dostępny w Evergreenie (który miałam kiedyś możliwość wypróbować), jest twardy, dobrze się trze, tylko odrobinę łamie w dłoniach. Po upieczeniu niestety nie ciągnie się, nie topi się też zbyt ale to może wynikać u mnie z trochę zbyt wysokiej temperatury na początku pieczenia.
W każdym razie póki co ten produkt w skali od 1 do 5 ma u mnie 3,5. Jutro w pracy poddam go próbie mikrofali, zobaczymy co z tego wyjdzie. Pojutrze prawdopodobnie będę męczyć ju ser naturalny.
Na koniec dwa zdjęcia - śmieszna kawa bananowo-czekoladowa, smaczna ale dziwną formę przybrała (a wszystko przez różnicę gęstości! jak ona śmiała?!), oraz moja propozycja bento na konkurs, jak łatwo można się domyślić nie wygrałam :P.
No dobra, dość już zawracania Wam głowy...
Pozdrawiam i do następnego posta, Cottien
Ah! Prawie zapomniałam! Dziękuję za to, że mnie obserwujecie mimo moich pewnych oczywistych wad :). Dziękuję, że pojawiają się nowe osoby, które mnie obserwują... Mam już 50 śledzących mój blog na bloggerze a niedawno na facebooku 'dobiłam' (raczej Wy dobiliście :]) do 200 like'ujących... WIELKIE DZIĘKI, Kocham Was :)
Zamówiłam dwa te same sery :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :P
UsuńBrak czasu na cokolwiek poza nauką i pracą niestety znam aż za dobrze :/ Ja też rzadko kupuję zagraniczne bajery, ale jak przyniosę do domu zakupy z Evergreena czuję się jakby przyszedł Mikołaj ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, to standard w naszym społeczeństwie, jesteśmy zbyt zabiegani i zbyt zestresowani...
UsuńJa jak wczoraj weszłam do Evergreena to czułam się jakbym trafiła do nieba ;D
Ach, cudownie być inspiracją :)
OdpowiedzUsuńZapiekanka wygląda bardzo zachęcająco :)
W takim razie mogę Ci spokojnie powiedzieć, że często bywasz ;P
UsuńWygląda? Na żywo może, na zdjęciach to już nie bardzo :P. Ale dzięki ;)
właśnie ja mam teprię że te rzeczy które wychodzą najgozej to są najlepszde - nie na miarę gwiazdki Michelina ale tak po domowemu i to jest najfajniejsze w nich :)
UsuńW sumie fakt, masz rację :D. Do tego te proste i lekkie przepisy są najlepsze :D
UsuńBardzo ładne to bento, ja bym chętnie takie zjadła :D Opiszesz kiedyś co w środku jest? Jak się ma konkurencję milionów bento-fanatyków w internecie to niełatwo wygrać konkursy :P
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję bardzo :).
UsuńMogę opisać tutaj, specjalnie dla Ciebie ;)
Duże pudełko: parówki sojowe a'la ośmiorniczki, ryż, ogórek, pomidorki, kotlety sojowe, kukurydza, fasola, sezam, słonecznik, brokuł, papryka w nori
Słoiczek: warstwowy deser owocowy z banana, kiwi i nektarynki, z kawałkami banana na wierzchu
małe pudełko: galaretki cztery smaki (wegańskie) powycinane w różne kształty.
Dookoła własnoręcznie zrobione kwiatki origami
Wiesz, z takim nie miałam najmniejszych szans: https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/627234_419607044743279_12347580_o.jpg
Dziękuję za dokładny opis :D Gdyby w Polsce była tradycja bento pewnie by było o wiele łatwiej, a tu do tego dochodzą ultra-trudne zasady kuchni Japońskiej :P Ja sama od czasu do czasu się tym bawię, ale do tej pory ani jednego zdjęcia nie śmiałam zrobić, tak bardzo mnie te internetowe cudeńka przydusiły i onieśmieliły. Brawo dla Twojego startu, i w ogóle, i tak nikt nie zaczyna jako mistrz :)
UsuńPS. Ten kwiatek z szynki w tym "pięknym bento" mięsożernym raczej nieco makabryczny :( Może wykonanie piękne, ale treść - czyli smak i zawartość... brrrr.. Dlatego Twoje o wiele smaczniejsze.. Jak widzę takie "kwiaty" z szynki lub bekonu to mi się zawsze robi niedobrze, jak z jakiegoś horroru, "kwiaty śmierci" :o)
UsuńChciałabym Cię poinformować, że Twój blog został przeze mnie nominowany to The Versatile Blogger Award. Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://badylarnia.blogspot.com/2012/09/tortellini-w-pomidorach-i-brak-czasu.html :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować przepisu na tą zapiekankę-musi być pyszna! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńsery Veganline dostępne są także w VegeVege.pl
OdpowiedzUsuńmm kawa i zdj super!:)
OdpowiedzUsuń