Nie było mnie tu trochę czasu ale w sumie niewiele się u mnie zmieniło: nadal studiuję Ochronę Środowiska, nadal trochę wolontariuszuję w Vivie, nadal mam beznadziejny aparat (a tym samym koszmarne fotki jedzenia), nadal jestem weganką (cztery lata minęły <3). W ogóle to niedawno się zorientowałam, że już od 10 lat nie jem mięsa! <3
Zmieniły się u mnie w sumie trzy rzeczy: moja figura (kuleczka!), mój stan zwierzyńcowy (miałam trojaczki, teraz dwojaczki...) i moja aktywność fizyczna (ćwiczę! I zakochałam się w Endomondo).
Miałam dłuższy okres, kiedy bardzo mało gotowałam, żywiłam się okropnie, teraz trochę to zmieniam na lepsze (napisała Karolina popijając 2. szklankę cydru). W sumie takim etapem zwrotnym było to, że zaczęłam chodzić na siłownię. Udało mi się załapać na darmowe zajęcia, korzystam z tego mocno i po jakichś 10 zajęciach widzę wyraźną różnicę - jednak mam jakieś mięśnie! Niestety, póki co tylko w ramionach ;). A tak na serio - poprawiła mi się kondycja, już nie umieram po podbiegnięciu 50 metrów do autobusu (po 100 metrach już tak). Zaczęłam wprowadzać nowe sporty: rower, trochę biegania a jak tylko dostanę mój zaległy prezent imieninowy to będę jeździła na rolkach <3. [Czekam też niecierpliwie na lato i wypad na kajaki, w których zakochałam się w sierpniu <3]
Ale do rzeczy. Ten trochę przydługawy wstęp miał być wprowadzeniem do tego, że zaczęłam dbać trochę bardziej o siebie, co zbiegło się przypadkowo z Tygodniem Wegetarianizmu oraz akcją, którą organizuje firma Polsoja. Z okazji wspomnianej imprezy producent chyba najbardziej znanych produktów wegańskich w Polsce postanowił sprezentować kilkunastu blogerom ich tofu z nowej linii Bio. Jakimś dziwnym cudem zaprosili do współpracy również mnie (a student nigdy nie odmawia, zapamiętajcie!) i tym sposobem weszłam w posiadanie 10 kostek tofu: po dwie z każdego nowego smaku:
- BIOtofu z ziołami
- BIOtofu naturalne
- BIOtofu wędzone
- BIOtofu z pomidorami suszonymi
- BIOtofu marynowane w sosie tamari
Zdążyłam już spróbować Tofu z ziołami i tofu w sosie tamari a jutro (w sumie dzisiaj ale Ciiiii) rano wypróbuję tofu pomidorowe,
Co już mogę powiedzieć o tych produktach? Wg mnie są one wysokiej jakości. Kiedy jest napisane, że to tofu z ziołami to tych ziół jest naprawdę sporo. Dla mnie są one wyraziste w smaku, chociaż widziałam kilka opinii, że trochę za mało; myślę, że to kwestia gustu. Tak samo wszyscy znajomi zachwalają Tofu tamari jako najlepsze z całej serii a mnie nie powaliło, zdecydowanie bardziej pasowało mi to z ziołami właśnie.
Co już mogę powiedzieć o tych produktach? Wg mnie są one wysokiej jakości. Kiedy jest napisane, że to tofu z ziołami to tych ziół jest naprawdę sporo. Dla mnie są one wyraziste w smaku, chociaż widziałam kilka opinii, że trochę za mało; myślę, że to kwestia gustu. Tak samo wszyscy znajomi zachwalają Tofu tamari jako najlepsze z całej serii a mnie nie powaliło, zdecydowanie bardziej pasowało mi to z ziołami właśnie.
Z tofu tamari zrobiłam klasyczną tofucznicę - na patelni podsmażyłam na oleju cebulę białą i czerwoną, dodałam rozdziabaną widelcem kostkę tofu, później pomidory. Dusiłam to przez jakieś 5 minut a jak już zdjęłam z ognia to dodałam jeszcze pokrojony szczypiorek. Przyprawiałam całość kurkumą, papryką słodką i solą czarną (tą jajeczną). Standard. Bardzo pożywne śniadanie, szczególnie w porze obiadu ;)
Z tofu ziołowego zrobiłam RE-WE-LA-CYJ-NE 'pesto' bazyliowe. Naprawdę NIEZIEMSKIE! A pomyśleć, że jak zaczynałam przygodę z weganizmem to nienawidziłam bazylii...
Składniki:
tofu z ziołami
pęczek bazylii (ja poucinałam tak, żeby bazylia mogła jeszcze rosnąć)
makaron spaghetti
oliwa, woda
czosnek
pomidor
Przygotowanie:
Ugotować makaron wg zaleceń z opakowania. Bazylię pourywać/poobcinać z gałązek, wrzucić do kielicha blendera. Dodać pokruszoną kostkę tofu, oliwę i wodę, zmiksować dokładnie. Dodać czosnek, zblendować ponownie. Pomidora pokroić w kostkę. Makaron nałożyć na talerz, nałożyć pesto i kostkę pomidorową, wymieszać równomiernie. Można zajadać ;)
Jak ktoś ma to może dodać płatki drożdżowe, mi się niestety skończyły, za to posypałam wszystko jeszcze zmielony siemieniem lnianym, żeby było zdrowiej :)
A i jeszcze jeden myk: to bazyliowe pesto idealnie nadaje się na pastę do chipsów i nachosów, przetestowałam na żywych organizmach :D
Dobra, to już chyba wszystko na ten moment. Następnym razem napiszę o tofu pomidorowym albo naturalnym, jeszcze się zobaczy :).
(a jak skończę pisać o tofu to zniknę znowu z Waszego życia na kolejne 2 lata, nie bójcie się ;P)
Dobrej nocy i do zobaczenia w sieci!
Cottie
PS. Jak ktoś ma ochotę pogapić się na moje fatalne fotki to zapraszam na instagrama, mój nick to szczurza_mama, wrzucam tam czasami zdjęcia jedzenia, zarówno mojego, jak i zamówionego w różnych wege knajpkach :)
A i jeszcze jeden myk: to bazyliowe pesto idealnie nadaje się na pastę do chipsów i nachosów, przetestowałam na żywych organizmach :D
Dobra, to już chyba wszystko na ten moment. Następnym razem napiszę o tofu pomidorowym albo naturalnym, jeszcze się zobaczy :).
(a jak skończę pisać o tofu to zniknę znowu z Waszego życia na kolejne 2 lata, nie bójcie się ;P)
Dobrej nocy i do zobaczenia w sieci!
Cottie
PS. Jak ktoś ma ochotę pogapić się na moje fatalne fotki to zapraszam na instagrama, mój nick to szczurza_mama, wrzucam tam czasami zdjęcia jedzenia, zarówno mojego, jak i zamówionego w różnych wege knajpkach :)
To moje ulubione zdjęcie :D Z dedykacją dla Upierdolonej Kuchni :D |