Ostatnio przy naprawdę każdej okazji gotuję coś wymyślniejszego niż standardowe „ziemniaki-kotlety-surówka” a moje duże i kudłate często mi pomaga a nawet inicjuje i udostępnia swoją kuchnię (której nie znoszę ;P).
I tak oto w sobotnie popołudnie wybraliśmy się na zakupy, przytargaliśmy do domu Wojtka 2 kilo bananów. Z tego wyszły dwa zabawne przepisy, nie do końca tak jak miały ale i tak było pysznie!
A oto przepisy, niestety bez zdjęć (Wojtek jest bezaparatowcem :[… a mój też ostatnio szwankuje)
Banany po karaibsku
Składniki:
Banany
Cytryna
2 pomarańcze
1 grapefruit (ja wybrałam różowy – te są bardziej soczyste i smaczniejsze wg mnie)
6 łyżek cukru trzcinowego (wg mnie zdecydowanie za dużo, owoce były słodkie)
Łyżeczka cynamonu, szczypta wanilii
Rum (my kupiliśmy vermuth, który ostatecznie wypiliśmy, nie dodając do przepisu ;P)
Garść suszonej żurawiny
Odrobina margaryny wege
Przygotowanie:
Wyciskamy sok z cytryny, pomarańczy i grapefruitów, dodajemy przyprawy i cukier, mieszamy dokładnie.
Dokładnie umyte banany przecinamy po całej długości (wzdłuż), układamy skórkami do dołu na wysmarowanej blasze albo w naczyniu żaroodpornym. Polewamy je uzyskanym wcześniej sosem z owoców, posypujemy żurawiną, wstawiamy do piekarnika na około 20 minut, temperatura około 200 stopni. Co jakiś czas warto zajrzeć i podlać sosem po wierzchu bananów (u nas banany były całe zanurzone).
Alkohol podgrzewamy w rondelku, kiedy banany podamy na stole, polewamy je % i podpalamy (takie widowisko dla gości ;P). My z tego ostatecznie zrezygnowaliśmy ;P.
Danie zdecydowanie aromatyczne, pachniało w całym mieszkaniu. Banany niesamowicie waliły po kubeczkach smakowych uzyskując niesamowite nuty. Naprawdę, niebo ;)
Piernik bananowy
Składniki:
1 kg mocno dojrzałych bananów
trochę cukru
około szklanki oleju
łyżka sody
szczypta soli
mąka
miseczka zmielonych orzechów
przyprawy (cynamon itp.)
Przygotowanie
Zmiksować banany z olejem i solą na papkę, dodać mąkę w takiej ilości aby ciasto miało konsystencję ‘gęstego budyniu’, dodać orzechy, sodę, przyprawy, ostatecznie zmiksować. Piec w temperaturze około 180-200 stopni przez 45-60 minut (sprawdzać patyczkiem, czy przylepia się ciasto).
Samo w sobie ciasto… nic specjalnego ale po zamoczeniu w sosie do bananów – niebo!
Witam wszystkich obiadowo :)
Dzisiaj głównie przepisowo, chciałam pochwalić się przepyszną zupą, jaką wczorajszym popołudniem wyprodukowałam. W zasadzie przyczyny jej powstania są proste, wynika ona z oszołomienia wspaniałą Cebulową zupą-kremem z bloga * KREACJA W KUCHNI *. Powstała także z potrzeby zużycia końcówek puszek czerwonej fasoli i kukurydzy... [właśnie rozgryzłam pieprz z zupy] <zieje ogniem w przerażonych ludzi> <dłuższa chwila na popicie>... Dobra, to może przejdźmy do przepisu...
Zupa a'la Mexico Składniki <ponowne przegryzienie ziarenka pieprzu>
Grupa 1.
Woda (około 2-3 litrów)
2 średnie marchewki
kawałek selera, pora, pietruszki
przyprawy (ja dodałam: sól, 6 kulek pieprzu, liść laurowy, Fit up! do zup i warzyw duszonych, kminek)
ewentualnie kostka bulionowa (ja dałam trzy xD)
Grupa 2. 2 pomidory 2 cebulki około pół puszki czerwonej fasoli około pół puszki kukurydzy około łyżki koncentratu pomidorowego przyprawy olej roślinny
Przygotowanie
Ze składników grupy 1. przygotowujemy bulion, gotujemy około 30 minut.
W drugim, mniejszym garnku dusimy na niewielkim ogniu i odrobinie oleju poszatkowaną cebulkę, dodajemy lekko pokrojoną fasolę, obranego ze skórki i pokrojonego pomidora, kukurydzę. Dusimy to razem jakiś czas, można dodać kostkę bulionową i koncentrat pomidorowy. Dajemy papce trochę czasu, tak, żeby wszystko ładnie zmiękło, czyli max 30 minut.
Później do składników grupy 1. dodajemy składniki grupy 2, gotujemy to razem jakiś czas, międzyczasie wyciągamy liść laurowy, selera i pieprz. Odstawiamy do ostygnięcia a następnie miksujemy.
Podajemy z grzankami, chlebem i czymkolwiek dusza zapragnie :).
Naprawdę radzę wyłowić jak najwięcej pieprzu przed miksowaniem... Nadal mnie lekko pali w przełyku... Pieprz w rosole był u mnie dziecięcym koszmarem ;P.
Jeszcze tylko dodam, że w poniedziałek moje wielkie święto, nie obędzie się bez nowych przepisów na blogu :). Mam nadzieję, że wpadniecie.
Tak jakoś się złożyło, że zrobiłam się ostatnio bardziej aktywna w kuchni, czego skutkami są zdjęcia i okrąglejszy brzuch ;P. Ale po kolei.
Jakiś czas temu (na walentynki ale 15 lutego) mój chłopak (mięsożerca) przygotował dla mnie wegetariański obiad :). Składał się on z ryżu z przyprawami, warzyw ugotowanych na parze (o dziwo były smaczne, mimo że nie lubię wszystkich składników xD) i kotletów sojowych, lekko przypalonych* ;). Do tego białe wino, naprawdę smaczne :).
W tłusty czwartek były pączki z przepisu znalezionego na blogu WEGAŃSKIE JEDZONKO.
W tę środę przygotowałam ZUPĘ CEBULOWĄ i paszteciki sojowe. Chylę głowę przed geniuszem Anny, pierwszy raz jak spróbowałam to prawie padłam porażona! Ten intensywny smak i aromat... Siódme niebo! Co do pasztecików... Najprostszy przepis na świecie - ciasto francuskie i farsz ze zmielonej soi z dodatkiem posiekanej, podrumienionej i zmielonej cebuli, z paroma łyżkami zupy cebulowej i przyprawami. O dziwo wyrosły ładnie i rozwarstwiły się - pierwszy raz, mimo krakania mojej mamy, że nie urosną.
Do garnka wlewamy wodę, zagotowujemy , wrzucamy marchewki, selera, pietruszkę, pora i przyprawy, gotujemy jakiś czas. Równocześnie siekamy dość dowolnie cebulę, na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy na niej warzywko. Dodajemy do bulionu i gotujemy około pół godziny. Po tym czasie wyławiamy liść laurowy i selera (jeśli je wrzuciliście) i miksujemy na krem.
Świetnie smakują z chrupiącymi grzankami czy ze wspomnianymi wcześniej pasztecikami.
Przygotowanie:
Mielimy soję na mniej więcej jednolitą masę, dodajemy cebulę (wcześniej posiekaną i zeszkloną na patelni), przyprawy, olej i wywar. Ponownie miksujemy do uzyskania równomiernego wymieszania składników.
Nadaje się do pasztecików, kanapek, pierogów... Można nawet dodać do zupy cebulowej (i ponownie poblendować - wyjdzie super krem :D)
Po tym pysznym obiedzie szklaneczka soku z pomarańczy i mandarynek - mniam :D.
A dzisiaj ta sama zupa ale z grzankami z chleba razowego, wyśmienita! :D